kpfr > Aktualności > Welconomy 2023: trudne pytania na trudne czasy. Nasza relacja
Zakończone we wtorek 4 kwietnia jubileuszowe 30. toruńskie forum Welconomy to kilkadziesiąt debat i paneli dyskusyjnych. Ich tematyka była bardzo zróżnicowana od patriotyzmu jutra, przez problemy transformacji energetycznej i cyfrowej, podatki, politykę zdrowotną, opiekę nad seniorami, rolę kobiet we współczesnym społeczeństwie aż po koncepcje nowoczesnej sieci kolejowej i lotniczej. Szczególnego kontekstu nadają im czarne chmury wiszące nad globalną gospodarką: widmo kryzysu, inflacja, straty po pandemii, wojna w Ukrainie. O części wydarzeń już pisaliśmy, niektóre z dyskusji relacjonujemy bardziej szczegółowo.
Praca będzie, a dobrobyt?
Drugiego dnia Welconomy dyskutowano m.in. o nowych trendach na rynku pracy. Organizatorzy potraktowali temat wieloaspektowo, co z jednej strony sprawiło, że problem naświetlano z wielu perspektyw, z drugiej – że trudno było konkretnym tematom wybrzmieć do końca, bo z powodzeniem nadawałyby się na oddzielną debatę.
Mówiono m.in. o luce płacowej ze względu na płeć i sytuacji Polski w tym kontekście na tle innych krajów, o projektach, którymi zajmuje się urząd pracy (skierowanych do różnych interesariuszy, także przedsiębiorców czy osób zamierzających podnieść swoje kwalifikacje), czynnikach demograficznych, przygotowaniu osób wchodzących na rynek i ich podejściu do pracy i pracodawców, czy też charakterystycznym dla generacji Z poszukiwaniu work-life balance, a nawet analizą, jakie są warunki podniesienia dobrobytu Polski dzięki pracy jej obywateli.
– Polska ma specyficzną strukturę demograficzną. Co roku z populacji pracujących „znika” nam 200 tysięcy osób. To mniej więcej tylu ludzi, ilu mieszkańców ma Toruń – mówił dr Jarosław Oczki z UMK – Ten trend będzie trwał w najbliższych latach. Potrzebujemy rozwiązań związanych z podażą pracy.
Jak zwiększyć tę podaż? Z zewnątrz, ale i z wewnątrz. Dr Oczki mówił m.in. o programie 500+, który spowodował lekką dezaktywizację młodych kobiet na rynku pracy i zapasach siły roboczej w rolnictwie.
– Cały świat odczuwa deficyty, jeśli chodzi o pracę – mówił Kamil Sobolewski, Główny Ekonomista Pracodawców RP – Stracimy nasz poziom dobrobytu, jeśli nie wymyślimy sposobu na wzrost wydajności pracy. W Polsce z pracujących 17 milionów ludzi, ubędzie nam do 2050 roku 5 milionów.
Zwracając się do młodych osób w sali – głównie studentów – Kamil Sobolewski podkreślił, że pracę będą mieli, ale pojawia się pytanie, czy tej pracy wystarczy na dobrobyt.
Ciekawie wypadł na pewno temat luki płacowej – również w kontekście przyjęcia przez Parlament Europejski dyrektywy o transparentności wynagrodzeń. Początkowo temat luki płacowej ze względu na płeć przedstawiła prof. Anna Dziadkiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego, zarysowując status quo problemu – kobiety są grupą lepiej wykształconą niż mężczyźni, ale gorzej zarabiającą (im wyższe stanowisko zajmuje kobieta, tym luka się pogłębia). Sprowokowało to dyskusję – nie tyle, co do statystyki, ale realnych przyczyn luki płacowej i konkretnych branż w jakich występuje.
Między płcią a stereotypem
Równość płci, kobiety w polityce, stereotypy, ewolucja płci, budowanie marki osobistej to z kolei hasła przewodnie panelu „Kobiety w Centrum – kobiecy potencjał i jego różne aspekty”. Spotkanie przyciągnęło wiele kobiet, jednak nie zabrakło również wspierających kobiety mężczyzn. Panel prowadziła Magdalena Sobkowiak, prezeska stowarzyszenia Kobiety w Centrum, wspierana przez Agnieszkę Kłopotek, wiceprzewodniczącą Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego (PSL) i prezeskę kujawsko-pomorskiego oddziału Kobiet w Centrum.
Jakie płyną wnioski z dyskusji? Niestety w dalszym ciągu w różnych aspektach życia towarzyszą nam utrwalone w społeczeństwie stereotypy, które są jednym z powodów dyskryminacji kobiet. Kto nie zna określeń „głupiutka blondynka”, „matka Polka”, „kura domowa”, „baba za kierownicą”. Do tego dochodzą utarte przez lata nierówności w podziale obowiązków domowych. Z badań wynika, że kobiety wykonują 3 razy więcej nieodpłatnej pracy w domu niż mężczyźni: 82 proc. kobiet robi pranie, 81 proc. jest odpowiedzialna za prasowanie i 65 proc. za przygotowanie posiłków. Kobiety w zdecydowanie większym stopniu odczuwają również wpływ obowiązków związanych z opieką nad dziećmi do 15 roku życia, co nie rzadko ma przełożenie na ich karierę. Przerwy w pracy zawodowej związane z opieką nad dziećmi dotyczą niemal wyłącznie populacji kobiet – to aż 97,1 proc.!
Podczas spotkania ekspertki próbowały odpowiedzieć na pytanie, czy trudno jest dzisiaj być kobietą spełnioną oraz wskazać przyczyny ograniczonej obecności kobiet w polityce. Statystyki pokazują że w parlamencie kobiety stanowią tylko 29 proc. członków, a na „jedynki” na listach wyborczych zdecydowanie częściej wybierani są mężczyźni. Prelegentki podkreślały, że, choć wiele mówią o pozycji kobiet, to nie chodzi im o to, by wykluczyć mężczyzn. Kobieta i mężczyzna zobrazowani zostali jako Yin i Yang – dwie siły-energie, z których żadna nie jest mocniejsza czy słabsza, jedna potrzebuje drugiej, są nierozdzielne.
Podsumowaniem spotkania a zarazem wisienką na torcie okazało się wystąpienie Joanny Burnos, wykładowczyni Akademii Finansów i Biznesu Vistula, która mówiła o budowaniu marki osobistej. Jako punkt wyjścia prowadząca wskazała pewność siebie, a jako klucz 4 razy „samo”: samoświadomość, samoakceptacja, zarządzanie sobą oraz samorozwój.
Ekspertki zachęcały kobiety, by były aktywne, widoczne, przytaczając słowa Królowej Elżbiety II „Gdybym nosiła beż, nikt nie wiedziałby o moim istnieniu”. Podkreślały również jak ważne jest wzajemne wsparcie cytując Madeleine Albright: „W piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagają innym kobietom”.
Katastrofa podziału
W części debat nie brakowało głosów malujących obraz poważnego kryzysu społecznego wynikającego z głębokich podziałów politycznych. Wśród wielu podobnych opinii dramatycznie brzmiał głos Artura Balazsa, znanego producenta rolnego i byłego ministra rolnictwa. – Tracimy poczucie wspólnoty narodowej.
Co ciekawe ta polsko-polska wojna i jej negatywne skutki świetnie są dostrzegane także przez tych, którzy polskim sprawom przyglądają się z szerszej, międzynarodowej perspektywy.
– Jest dużo niechęci. To widać w parlamencie, w mediach. Wszędzie jest bardzo głęboki podział. Musimy jednak ze sobą współpracować, chociaż wiadomo, że to będzie bolesne – apelował Bernhard L. Ottersten, prezes Polsko-Kanadyjskiej Izby Handlowej. – Jeśli Polska chce wykorzystać w pełni swój potencjał, musi skończyć z tą nienawiścią.
W podobnym tonie brzmiał głos Józefa Wancera, przez wiele lat związanego zawodowo z bankami amerykańskimi, dziś honorowego przewodniczącego rady nadzorczej BNP Paribas w Polsce: – Za bardzo żyjemy w przeszłości. Trzeba być świadomym przeszłości, ale żyć przyszłością. Jeżeli nie będziemy żyć w harmonii, sukcesu nie będzie.
Na przykład KPO
Pierwszego dnia toruńskiego forum sporo też mówiono o politycznym otoczeniu gospodarki. Głosów krytycznych nie brakowało zwłaszcza na debacie „Jak parlament powinien czuwać nad praworządnością i funduszami z Unii Europejskiej”, moderowanej przez byłego ministra sprawiedliwości i szefa Najwyższej Izby Kontroli, senatora Krzysztofa Kwiatkowskiego. Głosów i punktów widzenia było tam wiele, ale wszystkie łączyło przekonanie, że w dziedzinie praworządności mamy dziś do czynienia z wielką przepaścią między tym jak jest, a jak być powinno.
– Tu się już nikt niczym nie przejmuje, począwszy od przejmowania się Konstytucją. Skoro nie ma Trybunału Konstytucyjnego, tego opisanego w ustawie zasadniczej, to Konstytucja wisi na ścianie w charakterze ozdoby, ale nie działa – mówił Jerzy Stępień, prawnik, senator I i II kadencji oraz były prezes Trybunału Konstytucyjnego, podkreślając jednocześnie, że ma to także wpływ na sferę gospodarczą. – Jest silna korelacja między praworządnością, a rozwojem gospodarczym. To jest udowodnione na całym świecie.
– W idealnym modelu powinniśmy żyć w kraju, w którym istnieje kanon wartości niepodlegających bieżącym politycznym rozgrywkom, przy których jest możliwe porozumienie ponad podziałami. Niestety po roku 2015 wszystko, w tym polityka europejska, zostało podporządkowane interesom politycznym – mówił Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu RP (KP-PSL) opisując to na przykładzie wciąż niewykorzystanych przez Polskę poważnych środków z Krajowego Programu Odbudowy. – Sprawa KPO stała się polityczną rozgrywką i to do tego stopnia, że już nawet dzieli ona i rozwala sam obóz władzy, środowisko polityków, którzy, jak mawiał klasyk, tę puszkę z Pandorą otworzyli.
Do sprawy KPO odniósł się także senator Marcin Bosacki (KO) – w innych państwach Europy nie mogą zrozumieć, dlaczego nasz kraj ma do podjęcia tak ogromne pieniądze i z nich nie korzysta. Odpowiedz jest prosta, dla partii rządzącej ważniejsze jest wpływanie na sądy
– Wciąż nie ma nawet komitetu monitorującego KPO – dodawał europoseł Andrzej Halicki (PO). – Żaden kraj nie może mieć jakichś znaków zapytania nad swoją praworządnością.
Europoseł podkreślał także konieczność nawiązania dobrej współpracy z Prokuraturą Europejską i Europejskim Urzędem ds. Nadużyć Finansowych (OLAF).
O szerszym znaczeniu i skutkach zmian, jakie nastąpiły po roku 2015 w sposobie uprawiania polityki i sprawowania władzy, mówił Maciej Berek, prawnik, były szef Rządowego Centrum Legislacji. – Funkcjonujemy praktycznie w ustroju, w którym zaczęło się redefiniowanie funkcji podstawowych organów państwa. Parlament staje się wykonawcą woli rządu i to nie jest kwestia politologiczna ale już ustrojowa. Jeśli kompetencje Sejmu, w tym kontrolne wobec rządu słabną, to trzeba wielkiej siły, żeby te kontrolę sprawować. Niestety, ta kontrola jest w tej chwili iluzoryczna.
Starzejemy się!
Starzejmy się! Od tego stwierdzenia rozpoczął się panel „Samorządy lokalne w perspektywie starzenia się mieszkańców”. – Starzejemy się jako społeczeństwo i coraz więcej związanych z tym zadań spada na samorządy – mówiła Anita Richert-Kaźmierska, która problemami starzenia się społeczeństwa zajmuje się teoretycznie, jako badaczka i autorka publikacji naukowych na ten temat, ale też całkiem praktycznie – jako zastępca wójta podgdańskiej gminy Kolbudy.
Jej zdaniem zmian wymaga samo podejście do zjawisk demograficznych. – Świadomość wielu wójtów gmin wiejskich nie jest w tym względzie najlepsza. Skupiają się na budowie kanalizacji, na drogach, stawianiu lamp. Sprawy społeczne są spychane do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tymczasem w tych mniejszych ośrodkach korzystanie z ośrodka to stygmatyzacja, nikt nie chce być postrzegany jako ktoś, kto potrzebuje pomocy GOPS.
Proces starzenia się społeczeństwa najlepiej oddają liczby. Jak przedstawiła posłanka Joanna Borowiak (PiS), przewodnicząca sejmowej komisji ds. polityki senioralnej, mamy dziś 9,5 mln osób powyżej 60. roku życia, czyli ok. 28 proc. ludności Polski, a wszystkie dane wskazują, że w roku 2050 będzie to już ok. 14 mln, czyli aż 40 proc. ludności. A dochodzi do tego problem rosnącej singularyzacji starości – wraz z zanikaniem wielopokoleniowego modelu gospodarstwa domowego przybywa osób starszych, które żyją samotnie, czasami praktycznie beż żadnej opieki i wsparcia.
Jak sprostać tym wyzwaniom? Choćby przez zmiany instytucjonalne. – Chcemy odejść od dużych Domów Pomocy Społecznej. Patrząc na przykłady z krajów skandynawskich idziemy w kierunku wsparcia w środowisku lokalnym, w miejscu zamieszkania – mówiła Joanna Borowiak, podkreślając także znaczenie szeregu programów takich jak „Senior plus”, czy „Aktywni plus”.
Zmiany w systemie już trwają. Toruń jest jednym z samorządów, w którym realizowany jest pilotażowy program tworzenia Centrów Usług Społecznych, mających m.in. pomagać w aktywizacji osób w starszym wieku, bo – jak wszyscy podkreślają – senior aktywny, dbający o swe zdrowie, twórczo spędzający czas, o wiele rzadziej stanowić może obciążenie dla siebie, swej rodziny, czy gminy – odwrotnie może je wspierać swym doświadczeniem, wiedzą, aktywnym podejściem do życia.
– Zdecydowaliśmy się nie przekształcać Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w CUS, ale otworzyć osobne takie centrum. I to się przyjęło, uniknęliśmy sytuacji w której wszystko skończyło się na zmianie szyldów. Toruński CUS działa, co też jest ważne, współpracuje z organizacjami pozarządowymi – przekonuje Paweł Gulewski, wiceprezydent Torunia.
Polityki senioralnej nie da się oddzielić od innych sfer funkcjonowania państwa, choćby jego finansów, jakości opieki zdrowotnej, infrastruktury. Różnie to zresztą wygląda na różnych poziomach samorządów.
– Wielkim problemem jest na przykład wykluczenie transportowe. W Świeciu, w centrum powiatu, mamy kino, basen, instytucje kultury, z których korzystać mogą seniorzy, ale z bardziej oddalonych gmin trzeba jakoś dojechać. Są przecież osoby starsze, które nie mają samochodu, albo nie mogą już same z niego korzystać. Między innymi dlatego tworzymy sieć linii autobusowych ze wsparciem rządowym oraz samorządów województwa, powiatu i gminy – podkreśla Dariusz Woźniak, skarbnik Powiatu Świeckiego.
Dla odmiany w samym Toruniu wykluczenie transportowe nie jest specjalnym kłopotem, ale problemem, i to narastającym, jest utrzymaniem personelu w DPS, gdzie praca nie jest łatwa, ale zarobki, jak mówił wiceprezydent Gulewski, niewiele powyżej pensji minimalnej.
JK, RW, MZ
Fot.: źródła własne KPFR